Sądowy nakaz blokowania stron internetowych przez dostawców internetu
Sądowy nakaz blokowania dostępu do stron internetowych, z uwagi na swoją skuteczność w zwalczaniu naruszeń praw własności intelektualnej w internecie, staje się często stosowaną praktyką w wielu zagranicznych jurysdykcjach. Niedawne orzeczenie Sądu Okręgowego w Warszawie, odmawiające udzielenia zabezpieczenia w postaci zablokowania dostępu do popularnego serwisu wymiany i udostępniania plików, sugeruje, że rozwiązanie takie może być niemożliwe do zastosowania w Polsce.
Web-blocking jako narzędzie ochrony praw własności intelektualnej w internecie
Największą zaletą internetu jest łatwość rozpowszechniania treści. Ta sama cecha powoduje jednak, że internet stał się bardzo poważnym zagrożeniem dla praw własności intelektualnej. Większość współczesnych systemów prawnych przewiduje w związku z tym regulacje służące ograniczeniu tego zagrożenia.
Dotychczas najpowszechniejszą formą ochrony przed publikowaniem bezprawnych treści był mechanizm notice and takedown1. W uproszczeniu opiera się on na zasadzie, że dostawcy e-usług ponoszą odpowiedzialność za przekazywane lub publikowane treści dopiero z chwilą, gdy zostaną poinformowani, że mogą one naruszać cudze prawa. Mechanizm ten gwarantuje dostawcom e-usług (takich jak np. firmy hostingowe udostępniające przestrzeń serwerową pod strony internetowe, a nawet Facebook czy Google) bezpieczeństwo prawne niezbędne do rozwoju sektora cyfrowego – zwalnia ich bowiem z obowiązku stałego monitorowania publikowanych treści.
Posiadacze praw własności intelektualnej krytykują jednak mechanizm notice and takedown,wskazując na jego nieefektywność. W praktyce bowiem, zanim uda się uzyskać sądowy nakaz usunięcia pirackiej treści z jednego miejsca w internecie, jest ona replikowana w dziesiątkach innych miejsc, często na serwerach w egzotycznych jurysdykcjach. Walka z naruszeniami metodą notice and takedown przypomina współczesną walkę z wiatrakami. Niesamowicie dużo kosztuje i zawsze jest się o kilka kroków za piratami.
Remedium mają być sądowe nakazy blokowania całych stron (tzw. website blocking injunctions). Rozwiązanie to pozwala posiadaczom praw własności intelektualnej podjąć skuteczne działania wobec samego źródła naruszeń, tj. serwisów internetowych, których mechanizm działania jest oparty na publikacji treści naruszających cudze prawa. Sądowy nakaz blokowania strony skutecznie odcina do niej dostęp wszystkim użytkownikom pochodzącym z danej jurysdykcji. Od strony technicznej blokada taka jest ustanawiana przez firmy świadczące usługi dostępu do internetu (takie jak UPC lub Vectra) w stosunku do określonych adresów IP. Nie można więc jej obejść poprzez prostą zmianę nazwy serwisu, pliku lub domeny. Oczywiście bardziej zaawansowani użytkownicy internetu będą w stanie obejść blokadę, np. korzystając z usług VPN (maskowanie rzeczywistej lokalizacji geograficznej). Przeciętnym internautom blokada skutecznie uniemożliwia jednak dostęp do bezprawnych treści. Z uwagi na swoją skuteczność nakazy blokowania stron stały się bardzo popularnym narzędziem na świecie, w tym wielu państwach UE. Jednym z głośniejszych przykładów w ostatnim czasie była blokada serwisu The Pirate Bay, służącego do wymiany plików w sieci BitTorrent, ustanowiona przez głównych holenderskich dostawców internetu – Ziggo BV oraz XS4ALL Internet BV.
Dopuszczalność ustanowienia blokady strony internetowej w celu przeciwdziałania naruszeniom praw IP nie budzi wątpliwości na gruncie prawa europejskiego, co wielokrotnie potwierdzał w swoim orzecznictwie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (zob. opisywane już przez nas orzeczenia TSUE z 27 marca 2014 r. w sprawie C-314/12 UPC Telekabel oraz z 19 lutego 2009 r. w sprawie C-557/07 LSG Tele2, a także opinię Rzecznika Generalnego M. Szpunara z 8 lutego 2016 r. w sprawie C-610/15 Stichting Brein). Na państwach członkowskich UE spoczywa wręcz obowiązek implementacji tego typu środków do krajowych porządków prawnych w świetle postanowień dyrektywy 2001/29/WE z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym (art. 8 ust. 3) oraz dyrektywy 2004/48/WE z dnia 29 kwietnia 2004 r. w sprawie wykonywania praw własności intelektualnej (art. 11).
Podobne rozwiązania, nakierowane na uniemożliwienie dostępu do samego źródła publikacji bezprawnych treści, zostały również wdrożone w celu ochrony reputacji i prywatności. W głośnej sprawie Google Spain (wyrok z 13 maja 2014 r. w sprawie C-131/12) Trybunał Sprawiedliwości przesądził, że popularne wyszukiwarki internetowe powinny umożliwiać internautom usunięcie z indeksu wyszukiwania treści (tzw. de-indexing), które naruszają ich dobra osobiste. TSUE doszedł do przekonania, że osoba, której dobra osobiste zostały naruszone w internecie, nie jest bowiem w stanie efektywnie uzyskiwać sądowych nakazów usunięcia ich z każdej możliwej strony i powinna mieć możliwość odcięcia do niej dostępu poprzez „usunięcie” jej z wyszukiwarek.
Postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie – próba zablokowania popularnego polskiego serwisu wymiany plików
Niedawno grupa właścicieli praw autorskich, prowadzących postępowanie o naruszenie ich praw przeciwko popularnemu w Polsce serwisowi wymiany plików, podjęła prawdopodobnie pierwszą w naszej jurysdykcji próbę uzyskania sądowego nakazu blokowania strony internetowej zawierającej treści naruszające prawa autorskie. Proces przeciwko właścicielom serwisu wymiany plików toczy się od prawie czterech lat, a zdaniem właścicieli praw autorskich każdy kolejny dzień funkcjonowania serwisu naraża ich na dotkliwe straty. Wobec tego pod koniec 2016 r. wystąpili oni do Sądu Okręgowego w Warszawie (przed którym toczy się proces pod sygn. akt XX GC 1004/12) z wnioskiem o ustanowienie na czas trwania postępowania zabezpieczenia polegającego na nakazaniu głównym dostawcom internetu w Polsce zablokowania dostępu do serwisu wymiany plików.
W postanowieniu z 17 listopada 2016 r. sąd okręgowy odmówił jednak udzielenia zabezpieczenia i oddalił wniosek wydawców. Swoją decyzję uzasadnił tym, że dostawcy internetu, którzy mieliby być głównym adresatem takiego nakazu, nie są formalnie uczestnikami postępowania i nie mogliby przedstawić swojego stanowiska co do blokady czy też zaskarżyć postanowienia do sądu drugiej instancji. Sąd okręgowy odwołał się w swojej argumentacji do brzmienia art. 755 § 1 pkt 1 k.p.c., zgodnie z którym sąd może „unormować prawa i obowiązki stron lub uczestników postępowania […]”.
Na pierwszy rzut oka decyzja sądu wydaje się oczywista i słuszna. W świetle orzeczenia pojawia się jednak podstawowe pytanie – czy ustanowienie blokady strony internetowej jest obecnie możliwe na gruncie polskiego prawa?
Postępowania o ustanowienie blokady – przeciwko komu i o co?
Postanowienie sądu okręgowego nie przesądza o dopuszczalności stosowania blokad stron internetowych. Zwraca jednak uwagę na kilka praktycznych problemów, które być może będzie trudno rozwiązać bez odpowiedniej interwencji ustawodawcy.
Kierując się rozumowaniem sądu, można wnioskować, że pomimo oddalenia wniosku o zabezpieczenie właściciele praw autorskich wciąż mogliby doprowadzić do zablokowania strony wymiany plików. Powinni jednak wytoczyć odrębne powództwo przeciwko dostawcom internetu i dopiero w ramach tego postępowania wnosić o udzielenie zabezpieczenia. Takie rozwiązanie rzeczywiście gwarantowałoby dostawcom możliwość obrony swoich praw i interesów związanych z obowiązkiem wprowadzenia blokady. W praktyce pojawia się jednak problem, o co takie postępowanie miałoby się toczyć. Dostawcy internetu nie są odpowiedzialni za treści publikowane w internecie, do którego tylko zapewniają dostęp. Ich udział w ewentualnym procesie wynika wyłącznie ze względów technicznych – są jedynym podmiotem mającym realną możliwość ustanowienia blokady.
Innym problemem praktycznym może być brak udziału w postępowaniu administratora blokowanego serwisu. Administratorzy blokowanego serwisu mają interes w przedstawieniu swojego stanowiska w sprawie ustanowienie blokady. W grę wchodzi ich reputacja, jak również kwestia kosztów ustanowienia takiej blokady. Rozwiązania takie (tzn. umożliwienie udziału w postępowaniu o ustanowienie blokady zarówno dostawcy internetu, jak i administratorowi serwisu) zostały przewidziane m.in. w niedawnym projekcie ustawy nowelizującej pod kątem blokad stron internetowych australijskie prawo autorskie.
Do rozważenia pozostaje także możliwość udziału w postępowaniu właściciela treści, które zostaną zablokowane wraz z całą stroną. W większości przypadków osoby takie nie będą zainteresowane prowadzeniem obrony. Nie zawsze jednak sprawa będzie dotyczyła osoby, która udostępnia w serwisie wymiany plików piracką kopię popularnego hitu kinowego. Postępowanie o zastosowanie blokady może bowiem dotyczyć treści, których bezprawność wcale nie jest tak oczywista, np. przeróbki znaków towarowych w ramach dopuszczalnej krytyki chronionej wolnością słowa. W tego typu sprawach właściciele treści rzekomo naruszających prawa własności intelektualnej mogą być zainteresowani podjęciem obrony dostępu do ich treści.
Prawidłowość implementacji przepisów dotyczących website blocking
Orzeczenie sądu okręgowego nie przesądza, że blokady stron internetowych nie są dostępnym środkiem ochrony praw własności intelektualnej w Polsce. Wydaje się jednak, że z uwagi na problemy praktyczne ich uzyskanie może nie być możliwe przy obecnym stanie prawnym. Rozwiązanie wspomnianych problemów praktycznych może nie być możliwe poprzez wyłącznie prounijną wykładnię przepisów prawa krajowego.
Możliwość uzyskania blokady stron internetowych powinna być dostępnym środkiem ochrony praw własności intelektualnej i dóbr osobistych. Ze względu na drastyczność tego środka jego stosowanie powinno oczywiście być ograniczone wyłącznie do ewidentnych naruszeń, które ze względu na skalę są trudne do powstrzymania w inny sposób. Orzekanie blokady internetowej należy zabezpieczyć odpowiednimi gwarancjami procesowymi dla wszystkich zainteresowanych: dostawców internetu, administratorów stron, jak również – opcjonalnie, jeżeli chcieliby do takiego postępowania przystąpić – posiadaczy treści mających ulec zablokowaniu.
Wprowadzenia blokad internetowych wymaga przy tym prawo unijne. Odpowiednie rozwiązania legislacyjne pozwolą implementować wymagania art. 8 ust. 3 dyrektywy 2001/29/WE z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym. Brak tej implementacji będzie zresztą prawdopodobnie przedmiotem zainteresowania instytucji unijnych w najbliższym czasie. Z informacji prasowych wynika bowiem, że brak dostępności w polskim porządku prawnym skutecznych blokad internetowych został zgłoszony Komisji Europejskiej.