Jak uregulować blockchaina?
Wiele osób wychodzi z założenia, że do uregulowania blockchaina należy podejść tak jak do wielu innych nowych technologii. Trzeba odpowiednio dobrze zrozumieć to nowe zjawisko i dostosować do niego tradycyjne regulacje. To założenie nie sprawdzi się w odniesieniu do blockchaina. Potrzebne jest zupełnie nowe podejście. Warto sobie to uświadomić, bo w przeciwnym razie narażamy się na szereg nieporozumień.
Dlaczego uregulowanie blockchaina jest tak trudne?
Istnieją trzy podstawowe wyzwania, które powodują, że uregulowanie blockchaina będzie wymagało bardzo niestandardowego podejścia. Po pierwsze, bardzo trudno jest przypisać to, co dzieje się na blockchainie, do konkretnej jurysdykcji. Nie ma oczywistych łączników, które pozwalałyby przyporządkować do blockchaina określone prawo właściwe. Po drugie, blockchain jest domeną, w której coraz częściej będą pojawiali się tzw. autonomiczni aktorzy w postaci smart kontraktów oraz stojących za nimi algorytmów. Zdarzenia dokonujące się na blockchainie mogą być zatem tylko do pewnego stopnia przypisywane tradycyjnym podmiotom prawa. Po trzecie, rozproszona architektura blockchaina powoduje, że nie ma tradycyjnego suwerena, który mógłby przejąć kontrolę nad tym, co się w tej przestrzeni rozgrywa.
Warto wyraźnie zaznaczyć, że wskazane wyzwania nie będą występowały w równym stopniu przy każdej implementacji rozwiązania DLT. Przede wszystkim należy wprowadzić rozróżnienie na blockchainy prywatne i blockchainy publiczne. Te pierwsze są, w wielkim uproszczeniu, pewnym rodzajem nowatorskiego rozwiązania IT, które samo w sobie nie jest szczególną rewolucją dla prawa. Blockchain prywatny to po prostu zdecentralizowany rejestr utrzymywany przez zamkniętą grupę podmiotów (np. podmioty z sektora bankowego utrzymujące zdecentralizowany rejestr na potrzeby własne sektora). Nie jest to oczywiście rozwiązanie wolne od prawnych wyzwań (np. kwestia danych osobowych lub przepisów o outsourcingu), niemniej jednak są to wyzwania, które wydają się możliwe do rozwiązania za pomocą – nazwijmy to – środków konwencjonalnych.
Inaczej jest z blockchainami publicznymi. W tym przypadku wskazane powyżej wyzwania będą już widoczne. Zwłaszcza w przypadku bardziej skomplikowanych relacji gospodarczych, które wprowadzają do tych relacji elementy smart kontraktów oraz sztucznej inteligencji. Nawet jeżeli część ze wskazanych wyzwań nie występuje jeszcze aktualnie w odpowiednim natężeniu (np. autonomiczność aktorów), to są to wyzwania odnoszące się do technologii, która stała się koncepcyjnie możliwa i jest zapewne jedynie kwestią czasu, kiedy pojawią się jej pierwsze powszechne zastosowania. Refleksja na temat uregulowania blockchaina nie powinna więc odnosić się jedynie do jego aktualnego stanu rozwoju, lecz powinna antycypować rozwiązania, które z dużym prawdopodobieństwem pojawią się w niedalekiej przyszłości.
Pomocne przykłady
Aby lepiej uzmysłowić sobie omawiane wyzwania, proponuję wprowadzić trzy przykłady relacji, które mogą powstać na publicznym blockchaine, różniące się między sobą stopniem komplikacji.
Jako punkt wyjścia przyjmijmy prostą transakcję przekazania 10 ETH przez podmiot A na rzecz podmiotu B. Załóżmy, że podmioty te to osoby fizyczne przebywające w chwili dokonywania transakcji w dwóch różnych państwach. Jest to typowa transakcja peer-to-peer odbywająca się bez żadnych pośredników. Każda ze stron posiada swój własny adres na blockchainie Ethereum oraz zna klucz prywatny przypisany do tego adresu. A używa do zainicjowania transferu ogólnodostępnych narzędzi umożliwiających interakcję z blockchainem Ethereum (np. MyEtherWaller).
W drugim przykładzie podmioty A oraz B dokonują transferu 10 ETH na adres smart kontraktu będącego grą hazardową. Przekazanie ETH na adres smart kontraktu powoduje uruchomienie algorytmu, który zbiera określoną pulę środków i w określonych interwałach czasowych losuje adres, który otrzyma całość zebranej puli. B wygrał całą pulę. Zebrane przed losowaniem ETH są transferowane na adres B automatycznie przez smart kontrakt. Losowanie oraz przekazanie wygranej odbywa się bez udziału czynnika ludzkiego.
Ostatni przykład zakłada, że A będący osobą fizyczną chce zainwestować 10 ETH i w tym celu przesyła 10 ETH na adres smart kontraktu dokonującego inwestycji w kryptoaktywa. Przesłanie 10 ETH na ten adres powoduje uruchomienie smart kontraktu, który kumuluje zebrane środki oraz inwestuje je w określone kryptoaktywa. Smart kontrakt działa wyłącznie w oparciu o algorytm; decyzje o rozdysponowaniu środków są podejmowane bez udziału czynnika ludzkiego. Algorytm przesyła zebrane ETH na adresy innych smart kontraktów, w tym przypadku smart kontraktów tworzących giełdy wymiany kryptoaktywów. Zleca zautomatyzowanej giełdzie nabycie określonych tokenów w zamian za przekazywane ETH. Jednym z klientów zautomatyzowanej giełdy jest podmiot B, który chce sprzedać na giełdzie określone tokeny w zamian za ETH. Dochodzi do transakcji, w wyniku której tokeny sprzedane przez B poprzez smart kontrakt giełdy trafiły na portfolio zarządzanego przez smart kontrakt inwestycyjny, który w regularnych odstępach czasu wypłaca premię inwestycyjną A. B w zamian za sprzedane tokeny otrzymał od smart kontraktu giełdy określoną ilość ETH. W omawianym przykładzie znaczna część dokonywanego obrotu odbywała się z udziałem autonomicznych agentów oraz pomiędzy nimi.
Prawo właściwe
Blockchainy publiczne stawiają przed nami podstawowe wyzwanie polegające na określeniu prawa właściwego dla zdarzeń, które się na nim rozgrywają. Problem ten nie jest może aż tak widoczny w przypadku najprostszego z podanych przykładów, czyli transakcji peer-to-peer odbywającej się bez żadnych pośredników. Stosunkowo łatwo pogodzić koncepcyjnie tę transakcję z tradycyjnym systemem prawa. Można przyjąć, że jest to nadal tradycyjny stosunek prawny, do którego stosujemy normy kolizyjne prawa międzynarodowego prywatnego. Przedmiot tego stosunku prawnego oraz sposób jego wykonania jest nowatorski, niemniej jednak nadal akceptowalny z perspektywy tradycyjnego systemu prawa.
Znacznie bardziej skomplikowana jest sytuacja w przypadku stosunków gospodarczych pomiędzy tradycyjnymi podmiotami prawa (np. osobami fizycznymi) a autonomicznymi agentami lub stosunkami gospodarczymi zawieranymi wyłącznie pomiędzy autonomicznymi agentami. Smart kontrakt nie jest przypisany do żadnej jurysdykcji. Aktualnie nie jest w ogóle rozpoznawalny przez systemy prawa. Nawet gdybyśmy chcieli znaleźć jakiś łącznik łączący smart kontrakt z określoną jurysdykcją, może być to trudne.
Oczywiście możemy mieć do czynienia ze smart kontraktami, których kod wprost zakłada poddanie określonemu prawu. To jest jednak wyłącznie kwestia swobodnej decyzji twórców smart kontraktu. Smart kontrakty mogą swobodnie funkcjonować również bez określenia prawa, które jest dla nich właściwe.
Ten ostatni wątek ma w kontekście prowadzonych rozważań fundamentalne znaczenie. W obliczu autonomicznego charakteru smart kontraktów oraz samoegzekwujących się transakcji rodzi się zasadnicze pytanie o potrzebę znajdywania tradycyjnego prawa właściwego dla transakcji na blockchainie. Wielu zwolenników blockchaina nie dostrzega w ogóle takiej potrzeby. Blockchain i rozwiązania oparte na smart kontraktach rzeczywiście tworzą potencjalnie możliwość efektywnego istnienia relacji gospodarczych bez potrzeby przypisywania tych relacji tradycyjnym porządkom prawnym. Innymi słowy, nawet jeżeli nie zdołamy przyporządkować relacji gospodarczej na blockchainie (np. działań podejmowanych przez smart kontrakt inwestycyjny z naszego przykładu) do konkretnej jurysdykcji, to nie oznacza to, że tej relacji nie ma. Ona faktycznie cały czas istnieje na blockchainie i wywołuje w tej rzeczywistości określone skutki. Okoliczność ta wskazuje jednoznacznie na to, że blockchain de facto tworzy autonomiczny porządek, który jest wyalienowany od tradycyjnych porządków prawnych. Jest to bardzo istotny wątek, do którego wrócimy jeszcze w końcowej części tekstu.
Dlaczego zatem w ogóle rozważamy przyporządkowanie blockchaina do tradycyjnych porządków prawnych? Powodów jest kilka. Ich opisanie dostarczyłoby materiału na oddzielny tekst. W tym miejscu ograniczę się do dwóch powodów. Po pierwsze, nawet jeżeli użytkownicy blockchaina nie odczuwają potrzeby przyporządkowania do tradycyjnej jurysdykcji, taką potrzebę niewątpliwie będą w coraz większym stopniu odczuwały tradycyjne systemy prawne. Chodzi zarówno o bardzo przyziemne potrzeby, takie jak opodatkowanie obrotu gospodarczego, który ma miejsce na blockchainie, jak i o realizowanie na blockchainie określonych polityk (np. przeciwdziałania przestępstwom czy oszustwom, które oczywiście mogą się tam zdarzać). Aby osiągnąć te cele, tradycyjne porządki prawne będą musiały zacząć rozpoznawać to, co dzieje się na blockchainie. W takim przypadku konieczne będzie ustalenie, jakie prawo jest właściwe dla blockchaina.
Po drugie, jest bardzo prawdopodobne, że z czasem również uczestnicy wymiany gospodarczej na blockchainie zaczną odczuwać potrzebę przyporządkowania blockchaina tradycyjnym porządkom prawnym. Pomimo spodziewanego wzrostu liczby i znaczenia autonomicznych aktorów na blockchainie jego uczestnikami pozostaną nadal obywatele określonych państw podlegający określonym porządkom prawnym. Relacje gospodarcze, w które wchodzą na blockchainie, nie są neutralne dla ich praw i obowiązków w ramach tradycyjnego porządku prawnego. Tak dzieje się chociażby w kontekście zobowiązań podatkowych uczestników blockchaina będących tradycyjnymi podmiotami prawa. Tak może być również w przypadku sytuacji spornych, kiedy uczestnikowi blockchaina będzie zależało np. na tym, aby państwo uznało skuteczność nabycia przez niego określonego aktywa na blockchainie. We wszystkich tych przypadkach zachodzi konieczność rozpoznania zdarzeń na blockchainie przez tradycyjny system prawa oraz przypisania określonego znaczenia tym zdarzeniom. Aby tak się stało, musimy znaleźć pomosty pomiędzy porządkiem blockchaina a tradycyjnym systemem prawa i doprowadzić przynajmniej do tego, że tradycyjny system będzie rozpoznawał to, co dzieje się na blockchainie, i uznawał to za prawnie relewantne.
Autonomiczni aktorzy
Rozwój technologii DLT przyniósł możliwość tworzenia na blockchainach smart kontraktów, czyli zautomatyzowanych relacji pomiędzy uczestnikami blockchaina. Relacje te są utrwalane za pomocą kodu i mogą, ale nie muszą, przybrać równolegle postać języka naturalnego. Smart kontrakty skutkują pojawieniem się w przestrzeni blockchaina autonomicznych agentów, którzy pełnią rolę swoistych węzłów stosunków prawnych. Powróćmy do przywołanego już przykładu gry hazardowej lub smart kontraktu inwestycyjnego. Podmioty A i B w przywołanych przykładach nie nawiązują ze sobą bezpośrednich relacji. Ich bezpośrednim kontrahentem jest smart kontrakt.
Dokładnie na takiej samej zasadzie zaciągamy kredyt w banku, nie wchodząc w relację z deponentami oszczędności w tym banku. Pomiędzy deponentami a kredytobiorcami istnieje podmiot, któremu system prawa nadał osobowość prawną, doprowadzając do wykreowania jego podmiotowej autonomii. Zabieg taki, będący czysto intelektualną projekcją (spółka prowadząca bank jako osoba prawna jest tylko konceptem intelektualnym, nie jest przedmiotem materialnym), niezwykle ułatwia obrót gospodarczy.
Bardzo podobne zjawisko obserwujemy w przypadku smart kontraktów. Tu również smart kontrakt jest węzłem, który organizuje bardziej złożone relacje, uzyskując swoistą autonomiczność. Nieuniknione wydaje się nadanie tym węzłom jakiegoś rodzaju prawnej podmiotowości. Ich ignorowanie przez prawo będzie bowiem skutkowało brakiem odzwierciedlenia realnego kształtu stosunków, które realizowane są na blockchainie. W przyszłości w znacznie większym niż dzisiaj stopniu może dochodzić do nawiązywania relacji pomiędzy autonomicznymi agentami. Jeden smart kontrakt może wchodzić w relacje i dokonywać wymiany gospodarczej z innymi smart kontraktami. W przypadku takich relacji tradycyjne podmioty prawa (osoby fizyczne, osoby prawne) są w ogóle niewidoczne.
Brak suwerena
Blockchainy publiczne są zdecentralizowanymi rejestrami utrzymywanymi przez podmioty rozproszone na całym świecie, które często pozostają anonimowe. Układ tych podmiotów jest dynamiczny i zmienny w czasie. Zdarzenia na publicznym blockchainie dokonują się zatem w przestrzeni, która pozostaje poza kontrolą państwa, nie jest przypisana do żadnej konkretnej jurysdykcji. Zdarzenia te są oderwane od przestrzeni geograficznej.
Tradycyjny wyrok sądowy nakazujący zwrot 10 bitcoinów z podmiotu B do podmiotu A pozostanie na blockchainie martwy i nie będzie miał żadnego znaczenia. Nie ma bowiem na tym etapie organu ani narzędzia (swoistego blockchainowego komornika), który umożliwiałby czynnikowi publicznemu zaingerowanie w blockchaina. Nie ma też żadnego podmiotu, do którego można, mówiąc trochę kolokwialnie, zadzwonić i zażądać wyegzekwowania wyroku. Blockchain publiczny jest zatem wyalienowany od jakiejkolwiek oficjalnej władzy państwowej.
Oczywiście tradycyjne systemy polityczne w pewnym sensie nadal zachowują kontrolę nad blockchainem. Mogą, używając tradycyjnych narzędzi, wyłączyć prąd, zablokować strony internetowe giełd kryptowalut lub wprowadzić do kodeksów karnych zakaz wykorzystywania mocy obliczeniowej na potrzeby utrzymywania blockchaina. Takie działania mogą oczywiście mieć istotne praktyczne znaczenie dla tego, co się dzieje na blockchainie (np. odcięcie dostępu do blockchaina całych społeczeństw). Będą to jednak nadal działania ograniczone terytorialnie, które z uwagi na architekturę blockchaina nie doprowadzą do ingerencji w sam blockchain. Blockchain będzie istniał nadal, dopóki znajdą się na świecie dostawcy mocy obliczeniowej skłonni do jego utrzymywania.
Ograniczone możliwości ingerencji państwa w blockchaina to kolejny dowód na autonomię blockchaina oraz przyczynek do niezwykle gorącej dyskusji na temat wzajemnych relacji blockchaina i państwa. Dla wielu zwolenników blockchaina brak możliwości ingerencji państw w przestrzeń blockchaina jest jego kwintesencją. Sytuacja taka jest bezprecedensowa. Mamy potencjalnie po raz pierwszy możliwość stworzenia w pełni globalnej i wolnej przestrzeni wymiany gospodarczej. Taka wizja niewątpliwie rozbudza wyobraźnię i jest motorem wielu projektów rozwijanych na blockchainie.
Z drugiej strony rodzi się pytanie, czy brak możliwości egzekucji na blockchainie rozstrzygnięć podjętych przez tradycyjne systemy prawne nie będzie paradoksalnie istotną przeszkodą w jego dalszym rozwoju. Ograniczona możliwość egzekucji może bowiem skutkować niechęcią wielu użytkowników do angażowania się w relacje gospodarcze na blockchainie. Dopóki sam blockchain nie stworzy skutecznych i sprawiedliwych systemów egzekucji praw, z perspektywy wielu użytkowników gwarantem ochrony ich praw będzie jedynie tradycyjne państwo.
Wiele działań przestępczych w obszarze blockchaina (np. kradzieże kryptowalut) pozostaje bez żadnej odpowiedzi. Z jednej strony państwa nie mają narzędzi do skutecznego odzyskania skradzionego na blockchainie majątku, z drugiej strony blockchain nie dysponuje nadal narzędziami, które umożliwiłyby skuteczne penalizowanie sprawców takich czynów oraz naprawę wyrządzonej szkody.
Jaki model regulacji wybrać?
Zakładając, że blockchainy publiczne będą się w dalszym ciągu rozwijać tak dynamicznie jak obecnie, będziemy w najbliższym czasie świadkiem postępującej alienacji blockchaina w stosunku do tradycyjnych systemów prawa. Coraz trudniej będzie nam przejść wobec rzeczywistości blockchaina obojętnie. Tradycyjne systemy prawa będą musiały zareagować. W pewnym sensie dzieje się to już teraz (np. w odniesieniu do ICO), ale działania poszczególnych państw są bardzo chaotyczne i nie widać w nich póki co spójnej i dalekosiężnej wizji.
Reakcja najprostsza, czyli próba przypisania blockchaina do tradycyjnych porządków prawnych, wydaje się błędna. Blockchain jest autonomicznym porządkiem i co do zasady poradzi sobie bez przypisywania go tradycyjnym porządkom prawnym. Proste zadekretowanie, że to, co dzieje się na blockchainie, podlega np. prawu określonego państwa, jakkolwiek kuszące, jest zabiegiem niebezpiecznym, ponieważ naraża reputację danego systemu prawa na szwank. Państwo, które będzie próbowało narzucić na blockchaina swój porządek prawny, nie jest na blockchainie suwerenem, więc nie byłoby w stanie egzekwować tam swojego prawa. Brak skuteczniej egzekucji prawa podważałby niewątpliwie jego autorytet.
Blockchainy publiczne nie są kolejnymi obszarami rzeczywistości, które prawo może łatwo „skolonizować”. Trudności w tradycyjnym podejściu systemów prawa były widoczne jeszcze przed pojawieniem się blockchaina i dotyczyły internetu. Stosowanie w odniesieniu do globalnego internetu tradycyjnego systemu prawa opartego na podziale na geograficzne jurysdykcje okazuje się desperacką próbą ratowania starego porządku prawnego w rzeczywistości, która do niego zupełnie nie przystaje. W efekcie mamy w cyberprzestrzeni coraz więcej prawnego chaosu. Przykładowo nie wiemy do końca, czy to, co rozgrywa się w mediach społecznościowych, oceniać przez pryzmat prawa właściwego dla użytkowników, czy prawa właściwego dla operatora, a może prawa właściwego dla miejsca, w którym znajdują się serwery przetwarzające dane z mediów społecznościowych. Internet jest globalny, tymczasem my postrzegamy to, co się w nim dzieje, przez pryzmat poszczególnych jurysdykcji. To rozdarcie nie służy podmiotom prawa, czego dobitnym dowodem są trudności i wyzwania prawne, przez które muszą przechodzić pokrzywdzeni cyberprzestępstwami.
Jeżeli podejście tradycyjnie nie do końca sprawdza się w przypadku internetu, to istnieje ryzyko, że tym bardziej nie sprawdzi się w odniesieniu do blockchaina. To prowadzi mnie do wniosku, że tradycyjny system prawa stoi w tej chwili najprawdopodobniej przed następującym wyborem.
Z uwagi na trudności związane z uregulowaniem blockchaina za pomocą tradycyjnych narzędzi oraz z uwagi na ryzyka związane z alienacją przestrzeni blockchaina reakcją państw oraz tradycyjnych systemów prawnych może być podjęcie zorganizowanych działań zmierzających do eliminacji lub przynajmniej istotnego ograniczenia ryzyka. Państwa mogą zastosować rozwiązania, o których wspominałem wcześniej. Mogą zablokować dostęp do stron internetowych giełd kryptowalut, mogą zakazać wykorzystywania mocy obliczeniowej na potrzeby blockchaina etc. W efekcie państwa nie „wyłączą” blockchaina, ale mogą skutecznie zniechęcić swoich obywateli do aktywnej partycypacji w rzeczywistości blockchaina. Ewentualnie mogą próbować tworzyć własne, geograficznie i jurysdykcyjnie ograniczone blockchainy, które będą pod ich kontrolą.
Jeżeli z kolei dostrzegamy w publicznych blockchainach wartość i zależy nam na rozwoju korzyści, które daje ta nowa przestrzeń, niezbędna wydaje się fundamentalna zmiana filozofii podejścia do uregulowania blockchaina. Nie możemy podejmować prób narzucenia na blockchaina tradycyjnego porządku prawnego. To będzie niemożliwe z powodów, o których była mowa powyżej. Jedynym rozwiązaniem wydaje się zaakceptowanie prawnej autonomii blockchaina i przyjęcie logiki znanej bardziej z prawa międzynarodowego niż prawa wewnętrznego. Blockchain w ramach tej nowej perspektywy byłby niezależnym porządkiem prawnym, który posiada własne zasady działania, niekoniecznie przystające do zasad funkcjonujących w tradycyjnych systemach prawa. Przy przyjęciu nowej perspektywy celem przestaje być wprowadzenie na blockchainie zasad i mechanizmów znanych z tradycyjnych systemów prawa, lecz ustalenie wzajemnych zasad uznawania własnych porządków i zapewnienia wymiany gospodarczej między tymi porządkami. Temu może służyć przykładowo uznanie przez tradycyjne porządki prawne podmiotowości prawnej smart kontraktów (po spełnieniu przez te smart kontrakty określonych warunków) oraz wprowadzenie na blockchainie mechanizmów, które pozwoliłyby np. egzekwować wyroki sądów określonych jurysdykcji. W efekcie publiczne blockchainy nadal byłyby przestrzenią swobodnej wymiany, ale już tylko niektóre rozwiązania na blockchainie (np. tylko niektóre smart kontrakty lub niektóre sposoby rozwiązywania sporów) byłyby uznawane przez określone państwa. Użytkownik blockchaina, któremu zależałoby na respektowaniu przez określone państwo jego aktywności na blockchainie, korzystałby tylko z tych rozwiązań, które są respektowane przez dane państwo.
Zaproponowane podejście otwiera przed tradycyjnymi systemami politycznymi i prawnymi zupełnie nową, nieznaną do tej pory przestrzeń. Podejście to wymaga niewątpliwie bardzo odważnych decyzji i niestandardowych działań. Jest z oczywistych względów obarczone dużym ryzykiem. Jeżeli jednak blockchainy publiczne utrzymają swoją dynamikę, państwa, które jako pierwsze zdecydują się przejść ten nieznany szlak, mają szansę znaleźć się w awangardzie nowej rzeczywistości gospodarczej.
Krzysztof Wojdyło