Blockchain kontra prawo

Kilka ostatnich spotkań i rozmów na temat blockchaina uzmysłowiło mi, że mamy do czynienia z narastającym antagonizmem pomiędzy prawem a blockchainem.  Konflikt ten jest jednak w dużej mierze wynikiem nieporozumień, które trzeba jak najszybciej wyjaśnić.

Antagonizm

Tradycyjne systemy prawa stworzyły niezwykle zbiurokratyzowaną rzeczywistość, w której coraz trudniej się poruszać. Koszty obsługi prawnej rosną, a podmioty prawa nie mają poczucia, że wraz z komplikacją systemu prawa wzrasta pewność ich prawnej sytuacji. Na dodatek tworzone przez prawników struktury są wieloznaczne, narażone na wątpliwości interpretacyjne lub dyskrecjonalne decyzje sędziów.

W powszechnym odczuciu prawo z instrumentu, który miał chronić jednostki, zmieniło się w wyalienowany i dysfunkcjonalny system, który służy bardziej prawnikom niż społeczeństwom.

W tym miejscu pojawia się technologia DLT, która przynosi szansę na uproszczenie i zautomatyzowanie wielu procesów gospodarczych. Zamiast wielostronicowych i skomplikowanych umów proponuje w pełni transparentny kod smart kontraktu. Obiecuje bezpieczeństwo relacji gospodarczych bez wsparcia prawników. Wizja taka rozbudza wyobraźnię do tego stopnia, że niektórzy zwolennicy blockchaina zaczynają widzieć w nim narzędzie do swoistego przewartościowania prawa i przełamania rzeczywistości zdominowanej przez bezużytecznych prawników.

Tradycyjni prawnicy widzą tymczasem w blockchainie nowy przejaw barbarzyństwa, które sprowadzając prawo do kodu, dokonuje cywilizacyjnego regresu. Cofa nas bowiem do czasów, kiedy system prawa był zautomatyzowany, nieczuły na niuanse i złożoność rzeczywistości. Fascynacja blockchainem i smart kontraktami to z perspektywy niektórych prawników jedynie przejaw naiwności i niezrozumienia skomplikowanych mechanizmów rzeczywistości. Wraz z rozwojem cywilizacyjnym prawo po prostu musi ulegać komplikacji. To niechciana, ale naturalna konsekwencja rozwoju.

Ten przerysowany obraz oddaje istotę antagonizmu pomiędzy prawem a blockchainem. Z jednej strony mamy dyktowane frustracjami nadzieje na uproszczenie systemu, z drugiej strony realizm i doświadczenie, które podpowiadają, że komplikacja, jakkolwiek frustrująca, jest do pewnego stopnia nieunikniona.

Konfrontacja prawa i blockchaina wbrew pozorom może okazać się bardzo pożyteczna i to zarówno dla prawa, jak i dla blockchaina. Warto bowiem, aby obie strony konfliktu uświadomiły sobie, jak bardzo mogą sobie wzajemnie pomóc i jak bardzo mogą być sobie nawzajem potrzebne.

Czy blockchain może pomóc prawu?

Przywołane powyżej frustracje nie są czymś wydumanym. Prawo stanowi rzeczywiście coraz bardziej wyalienowany i skomplikowany system, a nawet stosunkowo proste społeczne interakcje wymagają kosztownej obsługi prawnej, która nie dostarcza oczekiwanej pewności prawa. Niewydolny system przestał pomagać jednostkom i zapewniać im ochronę, a zamiast tego stał się problemem samym w sobie, ograniczającym ludzką kreatywność.

Prawnicy, zaabsorbowani realizacją swoich codziennych zawodowych obowiązków, często nie dostrzegają tej perspektywy. Jej lekceważenie jest jednak dużym błędem. Ostatecznie bowiem narastająca frustracja może obrócić się przeciwko prawu jako całości, doprowadzając do destrukcji systemu wartości, na którym prawo jest zbudowane.

Aby do tego nie dopuścić, system prawa musi pilnie znaleźć alternatywne pomysły na swój dalszy rozwój. Model, który dominuje aktualnie, jest bowiem nie do utrzymania w dłuższej perspektywie. Nie da się w nieskończoność tworzyć jeszcze dłuższych aktów prawnych, wydawać niejednoznaczne opinie prawne czy też pisać coraz bardziej niezrozumiałe umowy. Taki system prawa załamie się pod własnym ciężarem i przestanie dostarczać społeczeństwu to, do czego dostarczania został powołany, czyli bezpieczeństwo i pewność prawa.

Proponuję, aby prawnicy spojrzeli na blockchaina właśnie z tej perspektywy. Wtedy bardzo szybko okaże się, że blockchain może zamienić się z wroga systemu prawa w jedno z narzędzi, które może ten system uratować.

Blockchain ma w sobie potencjał do uproszczenia wielu procesów gospodarczych, zmniejsza bowiem zapotrzebowanie na pośredników. Likwidacja pośredników może tymczasem znacząco odformalizować wiele relacji gospodarczych, pozwalając nadal osiągać te same cele gospodarcze. Jeżeli zatem blockchain może potencjalnie przynajmniej częściowo odciążyć system prawa, to prawo powinno kierunkowo go wspierać, oczywiście pod warunkiem, że blockchain pozwala osiągnąć pewność prawa dla jednostek oraz gwarantuje społeczną sprawiedliwość.

Innymi słowy, prawnicy muszą otworzyć swoje umysły i pogodzić się z myślą, że przynajmniej niektóre cele, jakie przyświecają systemowi prawa, mogą być w XXI wieku realizowane bardziej efektywnie przez inne instrumenty. Jeżeli kod smart kontraktu będzie w stanie, przynajmniej w niektórych obszarach rzeczywistości, zrealizować postulać sprawiedliwości i pewności prawa pełniej niż tradycyjne narzędzia prawa, to opór przed jego rozwojem jest niezasadny. Jeżeli zależy nam na realizacji celów, do których zostało powołane prawo, powinniśmy jako prawnicy poszukiwać narzędzi, które odciążą mocno przeciążony system, gwarantując przynajmniej ten sam poziom bezpieczeństwa prawnego jednostek. Blockchain jest potencjalnie jednym z takich narzędzi.

Czy prawo może pomóc blockchainowi?

Aby dobrze zrozumieć, w jaki sposób prawnicy mogą okazać się pomocni dla blockchaina, musimy odwołać się do szczególnego rozumienia sprawiedliwości, które zdominowało nasz system prawa. Zwolennikom zastępowania tradycyjnego prawa smart kontraktami komplikacja prawa jawi się zapewne jako podstawowa wada aktualnego systemu. Tymczasem, co będę starał się za chwilę wykazać, komplikacja prawa – jakkolwiek frustrująca – jest metodą na zwiększanie poziomu sprawiedliwości w naszych społeczeństwach.

Punktem wyjścia dla rozwoju systemów prawnych były proste normy, które starały się porządkować rzeczywistość. „Nie kradnij” i „nie zabijaj” mogły w dalekiej przeszłości wyczerpywać w zasadzie normy prawa karnego. Prostota tych norm jest urzekająca, ale nie wytrzymywała konfrontacji z rzeczywistością, która jest znacznie bardziej skomplikowana i dostarcza stanów faktycznych, które trudno ocenić z perspektywy tych prostych norm. Czy zabicie w obronie własnej to nadal złamanie przywołanej normy? Czy osoba powodująca śmierć przypadkową powinna podlegać tej samej każe co zabójca działający z premedytacją? Czy powinienem odpowiadać za śmierć przechodnia wywołaną zawaleniem się budynku, który był moją własnością? Możemy praktycznie bez końca mnożyć podobne stany faktyczne.

Rozwój prawa to w dużej mierze reagowanie na takie właśnie niuanse rzeczywistości. Z tej perspektywy komplikacja prawa staje się świadectwem mądrości zakodowanej w normach prawnych. Dzięki identyfikowaniu coraz większej ilości niuansów tworzone przez nas prawo stara się być coraz bliżej rzeczywistości, uwzględniać jej skomplikowaną i często niejednoznaczną naturę. Dzięki otwartości na złożoność rzeczywistości jesteśmy również w stanie coraz bardziej chronić prawa jednostki, uwzględniać w systemie niepowtarzalność i unikalność sytuacji każdego z nas.

Nasze rozumienie prawa jest więc oparte na fundamentalnym założeniu, że poziom sprawiedliwości w danym społeczeństwie jest wprost proporcjonalny do tego, jak bardzo dany system prawa jest wrażliwy na wspomniane niuanse rzeczywistości. Ta wrażliwość ma swoją cenę w postaci postępującej komplikacji. Wprowadzane do systemu nowe zasady czy wyjątki wchodzą w interakcje z innymi elementami systemu, wywołując konieczność regulacji wzajemnych relacji itd. Komplikacja systemu prawa jest poniekąd miarą naszego cywilizacyjnego rozwoju.

Drugim kluczowym motorem zwiększania komplikacji systemu prawa jest rozwój technologiczny. Praktycznie każda przełomowa technologia owocuje wieloma nowymi przepisami, które pozwalają bezpiecznie i sprawiedliwie nią zarządzać. Niebywały rozwój technologiczny ostatnich lat spowodował radykalne przyspieszenie procesu tworzenia prawa.

Do wspomnianych czynników dochodzi jeszcze realizacja polityk publicznych. Prawo jest instrumentem, które służy implementacji tych polityk. Organizacje polityczne, międzynarodowe, a coraz częściej również organizacje społeczne tworzą regulacje, za pomocą których starają się w określony sposób wpływać na kształt rzeczywistości.

Nasz dotychczasowy paradygmat zakładał, że jedyną drogą do zwiększenia sprawiedliwości i poczucia bezpieczeństwa prawnego jednostek są kolejne regulacje. Ten paradygmat zaczyna się jednak wyczerpywać. Komplikacja systemu osiągnęła taki poziom, że przestała zapewniać społeczeństwom sprawiedliwość i bezpieczeństwo.

Pokusa, przed jaką staje wielu zwolenników blockchaina i technologii smart kontraktów, polega na całkowitym podważeniu obowiązującego paradygmatu i cofnięciu nas do zamierzchłych czasów, w których dominowały proste normy prawne. Zagrożenie, jakie dostrzegam w takim podejściu, to bezrefleksyjne przyjęcie, że prostota i efektywność systemu są jedynymi miarami jego sprawiedliwości. Takie podejście byłoby błędne. Prostota i efektywność nie powinny być nadrzędnymi celami prawa, ponieważ często pozostają w sprzeczności z ochroną praw jednostek, nie pozwalają odpowiednio oddać złożoności nowych technologii lub implementować bardziej ambitnych polityk publicznych. Smart kontrakty niewątpliwie pozwolą zrealizować obrót gospodarczy znacznie prościej, taniej i efektywniej. Czy jednak będą w stanie uwzględnić, jeżeli zajdzie taka konieczność, specyfikę i niepowtarzalny charakter jednostek, które są stronami takich kontraktów? Czy będą w stanie sięgnąć poza warstwę anonimowych adresów na blockchainie i dostrzec jednostki z ich bardzo niekiedy skomplikowanymi sytuacjami życiowymi?

Nie upraszczajmy zatem nadmiernie świata, bo to obróci się przeciwko nam. Jeżeli blockchain chce stworzyć lepszą wersję systemu, to nie powinien posuwać się w realizowaniu swoich ambicji za daleko. Jest wiele elementów systemu, które można i powinno się zautomatyzować. Nie należy jednak upraszczać systemu kosztem tego, co udało nam się osiągnąć: wrażliwości na niuanse rzeczywistości, względnego bezpieczeństwa technologicznego czy ambitnych polityk publicznych. W obliczu prób radykalnego upraszczania systemu prawa ochrona tych zdobyczy staje się jednym z głównych zadań dla prawników.

Jest to również bardzo ważne z perspektywy blockchaina. Jeżeli bowiem blockchain będzie rozwijany jako bezrefleksyjne narzędzie do upraszczania systemu, to prędzej czy później obróci się to przeciwko niemu. Tak stworzony paradygmat nie zapewni bowiem wystarczającego poczucia sprawiedliwości. Przed tym zagrożeniem mogą ustrzec blockchain właśnie prawnicy, wskazując granice, których nie powinniśmy przekraczać.

Wspólny cel

Wydaje się, że kluczowe jest w tej chwili odnalezienie takiego sposobu rekonstrukcji prawa, który z jednej strony pozwoli nam zachować jego wewnętrzną „mądrość” i otwartość na złożoność rzeczywistości, a z drugiej strony uchroni nas przed konsekwencjami nadregulacji.

Blockchain umożliwia wprowadzenie do systemu niezbędnego zaufania za pośrednictwem kodu. Okoliczność ta stwarza niepowtarzalną szansę na zwiększenie efektywności wielu procesów. To z kolei jest szansą na odciążenie systemu prawa.

Wydaje się zatem, że mamy wspólny cel. Blockchain stwarza szansę na naprawę systemu prawa, ale potrzebuje bezpieczników, które uchronią go przed dyktatem prostoty i efektywności nad sprawiedliwością i prawami jednostek. Antagonizm pomiędzy blockchainem i tradycyjnym prawem jest więc pozorny, a prawnicy powinni rozpocząć ścisłą współpracę z deweloperami blockchaina.

Krzysztof Wojdyło

Poprzedni wpis
Czy fundusze własne można pokryć kryptoaktywami?
Następny wpis
Raport RSF o sztucznej inteligencji w sektorze finansowym