Możliwość wyboru sądu przez poszkodowanego publikacją internetową

Sędziowie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego 15 grudnia 2017 r. rozstrzygnęli istotną kwestię dotyczącą możliwości wyboru sądu przez powoda, który ucierpiał wskutek publikacji internetowej.

Zgodnie z art. 35 k.p.c. powództwo o roszczenie z czynu niedozwolonego wytoczyć można przed sąd, w którego okręgu nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę. Takie brzmienie przepisu nie określa jednak, czy miejscem zdarzenia wywołującego szkodę w rozumieniu art. 35 k.p.c. jest także obszar właściwości sądu, w którego okręgu powód mógł zapoznać się z treścią publikacji internetowej.

Takie pytanie zostało skierowane przez sąd apelacyjny do Sądu Najwyższego (III CZP 82/17). Równolegle inny sąd apelacyjny zadał pytanie podobne: czy miejscem zdarzenia wywołującego szkodę w rozumieniu art. 35 k.p.c. jest wyłącznie miejsce zachowania sprawcy dokonującego naruszenia dóbr osobistych, czy także miejsce, w którym wystąpiła szkoda niemajątkowa będąca skutkiem tego zachowania (III CZP 91/17).

Sąd Najwyższy uznał racje pełnomocników powodów przemawiające za interpretacją art. 35 k.p.c. w sposób rozszerzający. Sędziowie uznali, że osoba dochodząca ochrony dobra osobistego lub przedsiębiorca chroniący dobre imię może na podstawie art. 35 k.p.c. wytoczyć powództwo przed sąd, w którego okręgu działał sprawca, lub przed sąd, w którego okręgu to działanie spowodowało zagrożenie lub naruszenie dobra osobistego czy interesu przedsiębiorcy.

W obu analizowanych przez Sąd Najwyższy sprawach problemem było to, że szkodzące powodom treści zostały opublikowane w internecie. Oznaczało to, że nie dało się jednoznacznie określić, gdzie nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę. Z jednej strony można przyjąć, że takim miejscem jest adres, pod którym wprowadzono daną treść do internetu. Z drugiej jednak strony miejscem tym powinno być też miejsce, w którym można zapoznać się z treściami zamieszczonymi na stronie. W tej drugiej sytuacji bowiem też powstawałaby szkoda w momencie przeczytania publikacji.

Gdyby przyjąć, że miejscem wywołującym szkodę było jedynie to, gdzie wprowadzono treści do internetu, skutki mogłyby być bardzo uciążliwe dla ewentualnych powodów. Po pierwsze, to oni jako poszkodowani muszą wykazać, że dana publikacja wyrządziła im szkodę. Po drugie, często mogliby mieć trudność z ustaleniem, gdzie dokładnie doszło do zdarzenia. Po trzecie, gdyby osoba odpowiedzialna za publikację wprowadziła treść do internetu za granicą, prowadzenie procesu byłoby bardziej skomplikowane. Biorąc pod uwagę dostępność materiału dowodowego, miejsca zamieszkania świadków oraz wystąpienia szkody, przyjęcie rozwiązania zaproponowanego przez Sąd Najwyższy wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Sąd Najwyższy uznał, że w niniejszej sprawie literalne rozumienie art. 35 k.p.c. byłoby sprzeczne z jego funkcją i celem.

Sędziowie uzasadnili swoją decyzję również tym, że osoba publikująca w internecie szkodliwe treści będzie musiała mieć świadomość, że także w miejscu, w którym wystąpiły skutki jej działania, może być pociągnięta do odpowiedzialności. Nie może być tak, że internetowi naruszyciele czują się bardziej bezkarnie i czerpią jedynie korzyści z udogodnień, jakie niesie ze sobą internet.

Aleksandra Lisicka

Poprzedni wpis
Czy Unia Europejska ureguluje tokeny i ICO?
Następny wpis
Powiadomienia na smartfonie zamiast regulaminów