Nie każde linkowanie to publiczne udostępnianie utworu
Tylko link konieczny w celu dotarcia do utworu jest środkiem publicznego udostępniania, twierdzi Rzecznik Generalny TSUE w sprawie GS Media.
Opinia Rzecznika Generalnego TSUE M. Watheleta z 7 kwietnia 2016 r. w sprawie C-160/15 GS Media
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotychczas dwukrotnie zajmował się oceną prawnoautorskich skutków zamieszczania linków internetowych (hiperłączy) w świetle art. 3 ust. 1 dyrektywy InfoSoc [1]. Zgodnie z tym przepisem autorowi (uprawnionemu) przysługuje wyłączne prawo do zezwalania na jakiekolwiek publiczne udostępnianie jego utworów, w tym w internecie. Z orzeczeń TSUE w sprawach Svensson oraz BestWater (omawialiśmy je tutaj oraz tutaj) wynika, że link (a także np. filmik z YouTube lub podobne elementy osadzone) nie narusza powyższego prawa autora, o ile odsyła do treści ogólnodostępnych.
Powyższą konkluzję Trybunał opierał na założeniu, że z „publicznym udostępnianiem utworów” mamy do czynienia, jeśli są jednocześnie spełnione dwa warunki. Po pierwsze, musi mieć miejsce „akt udostępniania”, czyli czynność techniczna umożliwiająca dostęp do utworu – za taką TSUE uznał posłużenie się linkiem. Po drugie zaś, owo udostępnienie musi być adresowane do określonej publiczności (rozumianej jako pewien szerszy krąg osób). Chodzi przy tym wyłącznie o „nową publiczność” – czyli taką, której nie brał pod uwagę autor (uprawniony), zezwalając na pierwotne publiczne udostępnienie utworu. W ocenie TSUE link nie prowadzi do udostępnienia utworu nowej publiczności, ponieważ umieszczając utwór na ogólnodostępnej stronie internetowej, uprawniony bierze pod uwagę wszystkich użytkowników sieci jako potencjalną publiczność.
To podejście wywołało jednak pewne wątpliwości, bowiem Trybunał nie odniósł się wprost do przypadku, w którym linkowany utwór znalazł się w internecie bez zgody uprawnionego. Wątpliwości te dotyczą w szczególności stosowania kryterium „nowej publiczności” – jeśli uprawniony nie miał szansy wybrać publiczności, to z jego perspektywy zazwyczaj będzie to „nowa publiczność”. Jak zaś wskazano wyżej, jeśli akt udostępnienia utworu powoduje skierowanie go do nowej publiczności, to jest to publiczne udostępnianie utworu w rozumieniu art. 3 ust. 1 dyrektywy InfoSoc. Czy zatem każdy link do utworu bezprawnie zamieszczonego w internecie stanowi takie jego udostępnienie (a więc potencjalne naruszenie praw autorskich)? Kwestia ta stanęła przed TSUE w sprawie C-160/15 GS Media, zaś Rzecznik Generalny w wydanej niedawno opinii proponuje odejście od dotychczasowej linii orzeczniczej.
Link to zazwyczaj tylko drogowskaz
Fakty w sprawie zawisłej przed Trybunałem są następujące: operator pewnej strony internetowej opublikował na niej link prowadzący do ogólnodostępnej strony osoby trzeciej, na której można było pobrać zdjęcia pewnej holenderskiej celebrytki. Zdjęcia miały ukazać się w numerze miesięcznika „Playboy”, który nie był jeszcze dostępny na rynku w chwili zamieszczenia linku, i zostały umieszczone na docelowej stronie bez zgody uprawnionego. Czy w opisanej sytuacji linkujący dokonał publicznego udostępnienia utworów?
Tylko jeżeli link był konieczny do uzyskania dostępu do utworów, odpowiada w swej opinii Rzecznik Generalny. W przeciwnym wypadku bowiem, wbrew dotychczasowemu stanowisku Trybunału, nie należy w ogóle uznawać linkowania za czynność udostępnienia. Jeśli utwory są już ogólnie dostępne na stronie internetowej, zamieszczenie linku do tej strony nie jest – zdaniem Rzecznika – „aktem udostępniania”, lecz jedynie ułatwia odnalezienie tych utworów. Posługując się porównaniami użytymi przez uczestników postępowania, link funkcjonuje wtedy tak jak przypis w tekście czy drogowskaz. Rzecznik podkreślił, że link można uznać za „akt udostępniania” tylko wtedy, gdy stanowi niezbędną interwencję, bez której nie można uzyskać dostępu do utworu. Jego zdaniem zaś link do publicznie dostępnej strony takiej interwencji nie stanowi. Nie ma przy tym znaczenia stan świadomości linkującego, rozumiany jako jego wiedza (lub powinność dowiedzenia się) o tym, że utwory ze strony źródłowej znalazły się tam bez zgody uprawnionego.
Kryterium „nowej publiczności” – tylko w razie zgody uprawnionego
Już sama odmowa uznania linku za akt udostępniania wystarcza do stwierdzenia, że nie zachodzi publiczne udostępnianie utworów. Rzecznik zdecydował się jednak rozważyć także drugie kryterium wynikające z art. 3 ust. 1, zajmując stanowisko, że kryterium „nowej publiczności” w ogóle nie stosuje się do przypadków, w których nie występuje zgoda uprawnionego. Zresztą w ocenie Rzecznika nawet próby zastosowania tego kryterium w sprawie takiej jak GS Media powinny prowadzić do wniosku, że interwencja linkującego nie była niezbędna dla udostępnienia utworu „nowej publiczności”, bowiem i tak był on już ogólnie dostępny.
Wykładnia prointernetowa?
W podsumowaniu swej opinii Rzecznik powołuje jeszcze jeden argument przeciwko zakwalifikowaniu linków do treści ogólnodostępnych jako publicznego udostępniania w rozumieniu art. 3 ust. 1 dyrektywy InfoSoc: linki są podstawą funkcjonowania internetu. Jednym z celów tej dyrektywy jest zaś wspieranie rozwoju społeczeństwa informacyjnego, który uległby spowolnieniu, gdyby za każdym razem trzeba było weryfikować, czy linkowane treści znalazły się w internecie za zgodą uprawnionego.
Jednak nawet jeśli Trybunał zdecyduje się „uratować internet” i wbrew dotychczasowemu orzecznictwu podzieli stanowisko Rzecznika, zapewne nie rozstrzygnie to wszelkich problemów związanych z linkowaniem. Jednym z nich może okazać się ustalenie, kiedy link jest „niezbędny” w celu uzyskania dostępu do utworu. Jak zauważa sam Rzecznik, niewątpliwie obejmuje to przypadek już wskazywany przez Trybunał, czyli wykorzystanie linków do omijania zabezpieczeń technicznych (np. paywalli) stron niedostępnych dla ogółu. Czy jednak tak samo należy traktować np. utwory udostępniane na stronach nieindeksowanych przez popularne wyszukiwarki oraz na tzw. serwerach CDN (Content Delivery Network)? Nasuwa się też pytanie, czy w przypadku, w którym link jest konieczny dla dokonania publicznego udostępnienia utworu, samo umieszczenie pliku z utworem na serwerze już nie stanowi takiego udostępnienia.
Być może kwestie te rozstrzygnie sam TSUE w kolejnych sprawach. Będzie miał jeszcze kilka okazji, by wypowiedzieć się w tematyce linków. Na rozstrzygnięcie czeka już kolejna sprawa, C-527/15 Filmspeler, w której sąd holenderski pyta, czy do publicznego udostępniania utworów dochodzi przy sprzedaży produktu (odtwarzacza multimedialnego), którego oprogramowanie zawiera hiperłącza do stron internetowych bezpośrednio udostępniających bez zgody uprawnionych filmy, seriale i programy na żywo.