Opublikowano Kategorie blockchain

Zdecentralizowane giełdy

Szybki rozwój zdecentralizowanych giełd stwarza wyzwania dla regulatorów oraz prowokuje ważne pytania prawne.

Kluczową cechą technologii blockchain jest możliwość osiągania konsensusu w rozproszonych sieciach. Dzięki temu rejestr transakcji w sieci Bitcoina może być utrzymywany przez tysiące serwerów na świecie bez jakiejkolwiek centralnej koordynacji. Sprawia to również, że złożone transakcje gospodarcze wykonywane za pomocą smart kontraktów, np. w ramach Ethereum, mogą być zawierane i realizowane bezpośrednio między uczestnikami sieci.

W praktyce technologia blockchain kładzie zatem podwaliny pod zupełnie nową rzeczywistość gospodarczą, a nawet społeczną i polityczną – rozproszoną sieć niezależnych podmiotów, cechującą się daleko posuniętą decentralizacją i wyeliminowaniem dotychczasowej dominującej roli pośredników (na przykład na rynkach finansowych).

Obecnie giełdy są scentralizowane…

Ta ambitna wizja, towarzysząca twórcom wielu rozwiązań tworzonych z użyciem technologii blockchain, jest jednak jeszcze daleka od realizacji. Dotychczasowy rozwój kryptowalut i innych zastosowań blockchaina pokazał, że nierzadko tworzone są nowe scentralizowane instytucje, mimo że w teorii miał on doprowadzić do czegoś wprost przeciwnego.

Najprostszego przykładu dostarczają giełdy wymiany kryptowalut i walut tradycyjnych (oraz coraz częściej tokenów, o których więcej pisałem tutaj). Są to najczęściej tradycyjne firmy, tworzące własną, scentralizowaną infrastrukturę platform wymiany oraz przechowujące – w sposób mniej lub bardziej zabezpieczony, co pokazały liczne ataki hakerskie – w imieniu użytkowników środki, zarówno dobra na blockchainie (kryptowaluty i tokeny), jak i tradycyjne waluty (dolary, euro, złotówki).

Tego rodzaju giełdy to dziś już nie ignorowany margines świata finansów, ale potężne instytucje finansowe. W przypadku największych z nich obsługiwany dzienny wolumen transakcji sięga obecnie kwot rzędu kilkuset milionów dolarów.

Scentralizowany charakter giełd ma jeszcze jeden skutek – są one naturalnym podmiotem, który można poddać regulacjom. Po pierwsze, stanowią rodzaj bramy pomiędzy tradycyjnym systemem finansowym a światem blockchaina. Po drugie, agregują wiedzę na temat wielu użytkowników kryptowalut i tokenów. Po trzecie, jak wspomniałem, ich działalność i pełnione funkcje przypominają model tradycyjnych instytucji finansowych. Z tych powodów giełdy obejmowane są przepisami dotyczącymi przeciwdziałania prania pieniędzy (co oznacza między innymi identyfikację i weryfikację użytkowników), ich działalność jest licencjonowana w coraz większej liczbie jurysdykcji, oraz są one cennym źródłem informacji dla organów podatkowych.

Co więcej, giełdy muszą mierzyć się z ryzykiem regulacyjnym związanym z dobrami, których obrót umożliwiają. Przykładowo, obecnie jedna z głównych wątpliwości związanych z tokenami dotyczy ich potencjalnego charakteru jako papierów wartościowych (więcej pisałem na ten temat tutaj). Jeżeli token, który jest obracany na danej giełdzie, zostanie uznany za instrument finansowy, giełda nieposiadająca odpowiedniego statusu ryzykuje zarzut prowadzenia działalności w zakresie obrotu instrumentami finansowymi bez odpowiedniego zezwolenia.

…co wkrótce może się zmienić

Ze wskazanych powodów od lat trwają prace nad stworzeniem zdecentralizowanych giełd. Ich tempo znacząco przyspieszyło w ostatnim czasie, przede wszystkim ze względu na rozwój Ethereum i podobnych blockchainów oraz coraz większą ilość dóbr, które mogą podlegać wymianie (np. tokenów o standardzie ERC20 na Ethereum).

W przeciwieństwie do tradycyjnych, scentralizowanych giełd giełdy zdecentralizowane nie są prowadzone przez konkretny podmiot prawny. Użytkownicy nie muszą nikomu powierzać swoich środków. Sam obrót ma charakter bezpośredni (peer-to-peer) pomiędzy konkretnymi użytkownikami, bez potrzeby pośrednictwa zaufanej trzeciej strony. Z kolej twórcy tokenów nie muszą zabiegać o umieszczenie (listing) tokenu na giełdzie.

Obecnie istniejące zdecentralizowane giełdy, takie jak BitShares, OasisDEX czy EtherDelta, to wciąż margines obrotu dobrami na blockchainie. Napotykają one liczne problemy technologiczne, zwłaszcza jeśli chodzi o skalowalność budowanych rozwiązań. Do dziś nie zostały rozwiązane również niektóre kwestie biznesowe. Jedną z nich stanowią problemy z płynnością. Innym jest brak walut tradycyjnych, które miałyby natywną postać na blockchainie. Giełdy scentralizowane mogą bowiem akceptować waluty tradycyjne i obsługiwać przelewy bankowe – w przypadku zautomatyzowanych, zdecentralizowanych giełd obecnie nie jest to możliwe. Nie brakuje jednak projektów, których celem jest dostarczenie walut tradycyjnych, lub przynajmniej innych stabilnych środków wartości, na blockchain – do przykładów, zupełnie odmiennie podchodzących do tego problemu, zaliczają się Tether czy MakerDAO.

Coraz częściej dowiadujemy się jednak o nowych, coraz ambitniejszych projektach, takich jak 0x, AirSwap, openANX czy Kyber. Wiele z nich skupia się już na zbudowaniu nie tyle prostej, zdecentralizowanej giełdy w postaci frontendu i relatywnie nieskomplikowanych smart kontraktów, ile raczej złożonych protokołów wymiany tokenów, które byłyby w stanie stać się nową, rozproszoną infrastrukturą wymiany dóbr na blockchainie.

Szanse i ryzyka prawne związane ze zdecentralizowanymi giełdami

Rozwój zdecentralizowanych giełd niesie za sobą równie wiele możliwości co ryzyk. Eliminacja konieczności polegania na zaufanej stronie trzeciej zmniejsza aktualnie bardzo znaczące ryzyko mikrosystemowe upadku konkretnej giełdy i utraty środków użytkowników. Z kolei stworzenie globalnych sieci wymiany stwarza potencjalnie nowe, nieznane ryzyka makrosystemowe – wszak nowe rozwiązania również będą podatne np. na ataki hakerskie czy błędy w kodzie.

Rozwój giełd zdecentralizowanych pozytywnie wpłynie na bezpieczeństwo transakcji, przede wszystkim ze względu na wyeliminowanie ryzykownych pośredników. Transakcje powinny być również łatwiejsze do monitorowania ze względu na ich rejestrację bezpośrednio na blockchainie, a nie w ramach niejawnych wewnętrznych systemów giełd. Paradoksalnie ta większa jawność może stwarzać problemy z wykonaniem przepisów o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy – nie będzie bowiem podmiotu odpowiedzialnego za wymianę, który obecnie często obarczany jest obowiązkiem identyfikacji użytkowników oraz analizy dokonywanych przez nich transakcji.

W przypadku giełd zdecentralizowanych trudno również wskazać podmiot odpowiedzialny np. za zachowanie regulacji konsumenckich wobec uczestników wymiany – choć prawdopodobnie nie będzie to niemożliwe.

Zdecentralizowane giełdy stanowią kolejny, przewidywany od dawna krok w rozwoju publicznych blockchainów. Są kolejnym potwierdzeniem tezy, że w przypadku technologii blockchain nie powinniśmy patrzeć na potencjalne regulacje, biorąc pod uwagę jedynie obecne zastosowania. Aktualnie istniejące giełdy są jednym z głównych punktów zainteresowania ustawodawców i instytucji publicznych, ale wkrótce mogą zostać zastąpione przez nowe rozwiązania, znacznie trudniejsze do uregulowania.

Jacek Czarnecki