Opublikowano Kategorie blockchain

Ważny przepis dla rozwoju technologii blockchain w Polsce (w szczególności dla ICO)

W dwóch opublikowanych równolegle artykułach zwracamy uwagę na kończące się prace nad poddaniem kryptowalut (oraz potencjalnie np. tokenów) przepisom o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu (AML/CTF). W pierwszym z nich opisuję najważniejsze planowane zmiany oraz aktualny stan prac nad projektami, w drugim zaś przyglądam się nowej definicji „wirtualnych walut” oraz jej przyszłemu znaczeniu w praktyce.

Jak wspominam w pierwszym z tych tekstów, regulacje AML mają objąć (zgodnie z tekstem projektu ustawy):

podmioty prowadzące działalność gospodarczą polegającą na świadczeniu usług w zakresie:

a) wymiany pomiędzy walutami wirtualnymi i środkami płatniczymi,

b) wymiany pomiędzy walutami wirtualnymi,

c) pośrednictwa w wymianie, o której mowa w lit. a lub b, lub

d) prowadzenia rachunków, o których mowa w ust. 2 pkt 17 lit. e

Punkt d) dotyczy rachunków „walut wirtualnych”, które definiowane są jako: „prowadzone w formie elektronicznej zbiory danych identyfikacyjnych zapewniających osobom uprawnionym możliwość korzystania z jednostek walut wirtualnych, w tym przeprowadzania transakcji ich wymiany”.

Z powyższej propozycji przepisu wynika, że poszerzony zostanie katalog podmiotów objętych obowiązkami określonymi w przepisach o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Regulacje te zakładają m.in. obowiązek identyfikacji i weryfikacji tożsamości klientów czy rejestracji określonych transakcji.

Polski pomysł

Bardzo ważnym aspektem polskiego projektu jest to, że idzie on dalej niż projekt unijny. W tym ostatnim chodzi bowiem o objęcie jedynie tych podmiotów, które dokonują wymiany pomiędzy „walutami wirtualnymi” a pieniądzem tradycyjnym (tzw. krypto – fiat lub odwrotnie). Z kolei polski projekt zakłada poddanie regulacjom AML również te podmioty, które dokonują wymiany „pomiędzy walutami wirtualnymi” (a zatem tzw. „krypto – krypto”).

Tego rodzaju rozwiązanie można uzasadnić chęcią skuteczniejszego przeciwdziałania praniu pieniędzy przy użyciu tego rodzaju wymiany, np. poprzez wymianę nielegalnie uzyskanych środków z bitcoinów na monero lub zcash, czyli kryptowaluty zapewniające daleko posunięty stopień anonimowości użytkownika.

W praktyce jednak ta propozycja może wywołać niepożądane skutki uboczne, jak również można wątpić w jej skuteczność w praktyce.

Konsekwencje propozycji

Jak piszę w artykule na temat jednocześnie zaproponowanej definicji „wirtualnych walut”, ma ona dość nieprecyzyjny i szeroki zakres. W związku z tym można spodziewać się, że status „wirtualnych walut” uzyskają zatem nie tylko znane kryptowaluty (jak Bitcoin), ale również liczne różnego rodzaju tokeny (więcej o tokenach tutaj).

To z kolei oznacza, że wiele wymian tokenów na tokeny również zostanie poddane nowym regulacjom. Szczególnym przypadkiem są ICO, czyli publiczne akcje zbycia tokenów w celu finansowania działalności gospodarczej (więcej pisałem o ICO tutaj). ICO najczęściej polega na wymianie ETH na nowo dystrybuowane tokeny. Jeżeli uznamy, że te ostatnie należy uznać za „wirtualne waluty” zgodnie ze wspomnianą definicją, tego rodzaju wymiana potencjalnie może zostać zakwalifikowana jako wymiana „pomiędzy walutami tradycyjnymi”, o której mówią opisywane przepisy.

Dodatkowo podmiot przeprowadzający ICO musiałby zostać uznany za „podmiot prowadzący działalność gospodarczą polegającą na świadczeniu usług wymiany [lub pośrednictwa w wymianie] pomiędzy walutami wirtualnymi”. To kryterium również z pewnością wywoła wątpliwości interpretacyjne.

Biorąc pod uwagę, że ICO nie rozwijają się w Polsce ze względu na panującą niepewność regulacyjną i podatkową, tego rodzaju regulacja może stać się gwoździem do trumny tego rynku w naszym kraju.

Należy również zdawać sobie sprawę, że tego typu przepisy będą prawdopodobnie specyficzne wyłącznie dla Polski (jako że nie zaproponowano ich w projekcie dyrektywy). Z kolei usługi wymiany krypto – krypto są świadczone globalnie przez podmioty na całym świecie, a do skorzystania z ich usług wystarczy dostęp do internetu. Można zatem zastanawiać się, czy ta regulacja będzie miała jakiekolwiek praktyczne znaczenie dla rzeczywistego zwalczania procederu prania pieniędzy.

Jacek Czarnecki