Opublikowano Kategorie przemysł kreatywny

Czy łapiąc pokemony można wejść w konflikt z prawem?

Gra mobilna Pokemon Go w ciągu zaledwie kilku dni zyskała niesamowitą popularność, również w Polsce. Korzysta ona z technologii tzw. rozszerzonej rzeczywistości (augmented reality, AR). Wykorzystując mapy i GPS, nakłada na świat rzeczywisty widziany kamerą telefonu komputerowo wygenerowaną grafikę 3D i dźwięk. Aby wcielić się w trenera pokemonów, musimy włożyć wygodne buty i rzeczywiście wybrać się na spacer przez lasy, ulice albo galerie handlowe.

Gdzie diabeł nie może, tam pokemona pośle

Każdy krok w prawdziwym świecie odpowiada krokowi w Pokemon Go. Działania podejmowane w grze mogą więc wywoływać rzeczywiste skutki i mieć rzeczywiste konsekwencje, również prawne. Pokemon Go może bowiem zaprowadzić gracza w miejsca, w które normalnie by nie dotarł, i skłonić do czynów, których być może w ogóle by nie podjął, gdyby nie nakładka w postaci komputerowo wygenerowanej grafiki. Może się więc okazać, że w związku łapaniem i trenowaniem pokemonów zaktualizują się wobec gracza różnorodne przepisy prawa cywilnego, a nawet prawa wykroczeń czy prawa karnego.

Panorama z pokemonem, czyli rzecz o prawie autorskim

PokeStopy i PokeGymy to punkty w grze zlokalizowane w realnie istniejących ciekawych miejscach, najczęściej przy obiektach architektury, np. zabytkach, pomnikach, mostach, budynkach czy muralach. Przy PokeStopach gracz może znaleźć Pokeballe i inne przedmioty niezbędne do łapania pokemonów, a w PokeGymach może trenować swoje pokemony.  Sęk w tym, że wspomniane obiekty architektury często są utworami w rozumieniu prawa autorskiego. Pojawia się więc pytanie o dozwolone możliwości wykorzystywania zdjęć takich obiektów.

Problem wiąże się z tzw. prawem wolności panoramy (freedom of panorama), o którym szerzej można przeczytać tutaj. Jeśli pokemon pojawi się przy obiekcie, który nie korzysta z prawa wolności panoramy, a użytkownik na jego tle zrobi łapanemu pokemonowi zdjęcie, po czym rozpowszechni je np. w sieci, wówczas można rozważać naruszenie. Użytkownicy często chwalą się bowiem fotografiami swoich zdobyczy na Facebooku. Kwitnie też handel kontami gracza na Allegro czy eBay, a sprzedawcy opatrują ofertę zdjęciami łapanych w różnych miejscach pokemonów. Trzeba zaznaczyć, że to ostatnie działanie może stanowić dodatkowo naruszenie regulaminu Pokemon Go. Zabrania on bowiem handlowania kontem gracza.

Trzeba pokreślić, że w Polsce na tle innych krajów europejskich wolność panoramy jest dosyć szeroka. Z punktu widzenia polskiej regulacji najbardziej problematyczne może być rozpowszechnianie fotografii pokemonów na tle wnętrz budynków i utworów, które są w tych wnętrzach wystawione. Mowa tu np. o restauracjach, dworcach, placówkach pocztowych, bankach, kościołach, budynkach użyteczności publicznej, centrach handlowych oraz znajdujących się w nich konstrukcjach (np. kwiatowych) czy rzeźbach. Wolność panoramy obejmuje bowiem jedynie te utwory, które są wystawione na wolnej, otwartej, ogólnodostępnej przestrzeni. Dopóki jednak gracz takiego zdjęcia nie rozpowszechnia, nie ma się czego obawiać.

Dobra osobiste osób trzecich

Gdy gracz rozpowszechni zdjęcie, na którym razem z upolowanym pokemonem znajdzie się wizerunek osoby postronnej, która nie udzieliła zgody na jego wykorzystanie, należy liczyć się z odpowiedzialnością cywilną. Kolejne ryzyko związane jest z pojawianiem się pokemonów w miejscach o szczególnym znaczeniu historycznym i kulturowym, jak np. Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Już samo poszukiwanie czy trenowanie pokemonów w takim miejscu, o rozpowszechnianiu zdjęć takich miejsc z pokemonami nie wspominając, może zostać uznane za naruszające godność i pamięć ofiar Holokaustu i skutkować zastosowaniem przepisów cywilnych o ochronie dóbr osobistych. Podobny problem powstaje w przypadku łapania pokemonów w miejscach kultu religijnego, np. na cmentarzu czy w kościele. W tym wypadku można rozważać naruszenie dóbr osobistych w postaci czci osoby zmarłej. W grę może też wchodzić odpowiedzialność karna gracza z art. 196 Kodeksu karnego w związku z obrazą uczuć religijnych innych osób.

Gracz na nieruchomości osoby trzeciej

W pogodni za pokemonem gracz może wtargnąć na cudzą nieruchomość. Powinien się wówczas liczyć z potencjalną odpowiedzialnością cywilną. Można się zastanawiać, czy właściciel, posiadacz lub dzierżawca nieruchomości mógłby wówczas – w celu ochrony nieruchomości – zastosować wobec gracza obronę konieczną z art. 343 § 1 Kodeksu cywilnego. Dodatkowo w omawianej sytuacji gracz mógłby też podlegać odpowiedzialności karnej z art 193 Kodeksu karnego, który chroni przed bezprawnymi ingerencjami zakłócającymi spokój zamieszkiwania i penalizuje tzw. naruszenie miru domowego.

Inne ryzyka

Praktyka pokazała, że gracze w pogoni za pokemonami mogą powodować różnego rodzaju zagrożenia lub zdarzenia, np. wedrzeć się na płytę lotniska albo spowodować wypadek samochodowy. W takich przypadkach gracz może ponosić odpowiedzialność karną, np. za przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji z art. 173 lub art. 177 Kodeksu karnego. W przypadku Pokemon Go praktycznego znaczenia nabiera przepis art. 45 ust 2 pkt 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym, zabraniający korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania w ręku. Stanowi to wykroczenie, o którym mowa w art. 97 Kodeksu wykroczeń.

Druga strona rozszerzonej rzeczywistości

Ryzyka prawne związane z odpowiedzialnością gracza, choć potencjalnie szerokie, są stosunkowo łatwe do zidentyfikowania i nie budzą większych wątpliwości. Zdecydowanie bardziej kontrowersyjna jest kwestia odpowiedzialności podmiotu będącego twórcą aplikacji. Wątpliwości z punktu widzenia prawa autorskiego budzi samo wykorzystanie w Pokemon Go zdjęć obiektów architektury, przy których zlokalizowane są PokeStopy i PokeGymy. Zdjęcia obiektów są wyświetlane graczowi wraz z informacją na temat zabytku lub miejsca. Można się zastanawiać, jakie znaczenie dla prawa autorskiego ma wprowadzanie pewnych komputerowych elementów w pole widzenia i ich nakładanie i dopasowywanie do utworów chronionych prawem autorskim.

Do tego dochodzi kwestia danych osobowych zbieranych w związku z korzystaniem aplikacji. Aplikacja gromadzi dane, w tym dane lokalizacyjne. Już teraz podnoszone są ryzyka związane z ochroną ww. danych i ich nieuprawnionym wykorzystaniem nie tyko przez reklamodawców, ale też przestępców, ISIS (np. śledzenie tras pokonywanych przez potencjalne ofiary, miejsca stacjonowania jednostek wojskowych) czy cyberprzestępców (dane logowania, hasła). To samo dotyczy naruszeń prywatności w związku możliwym dostępem do danych o kontaktach czy multimediów gracza.

Fakt, że gra wykorzystuje rozszerzoną rzeczywistość, wywołuje pytania o odpowiedzialność twórców gry za realne szkody poniesione przez gracza w związku z łapaniem pokemonów – począwszy od poparzeń słonecznych po upadki czy potrącenia przez samochody. Można się też zastanawiać, czy na gruncie polskich przepisów twórcy gry mogliby ponosić odpowiedzialność za umieszczenie PokeGymów w obiektach kultu i na terenach prywatnych. W USA pojawił się już taki pozew. Powód wskazał na zakłócenia i wtargnięcia na nieruchomości, podnosząc, że twórcy powinni uzyskać zgodę na zlokalizowanie na nieruchomości PokeStopu i PokeGymu.

Nawet jeśli popularność Pokemon Go nie utrzyma się długo, rozszerzona rzeczywistość będzie wykorzystywana i to nie tylko w grach, choć tu z pewnością póki co najczęściej (Rosjanie już stworzyli odpowiednik Pokemon Go – z carem Iwanem Groźnym i Napoleonem). AR ma też inne zastosowania; już od kilku lat wykorzystuje się ją np. w produkcji szyb samochodowych. Potencjalnych problemów związanych z tą technologią może być więc wiele.