Opublikowano Kategorie przemysł kreatywny

Czeka nas zalew gier z husarią i powstańcami?

W zeszłym tygodniu, nieco po cichu (zważywszy jak szumnie parę dni później rząd okazywał wsparcie dla branży gier na Poznań Game Arena) opublikowano wreszcie projekt ustawy o finansowym wspieraniu produkcji kulturowych gier wideo. Rozwiązanie zapowiadane od kilku miesięcy budzi mieszane odczucia w branży. Szczególne kontrowersje wiążą się z tzw. testem kulturowym, który będą miały przejść gry ubiegające się o wsparcie. Zdaniem niektórych może on spowodować zalew słabych, powierzchownie patriotycznych produkcji, tworzonych wyłącznie z nadzieją na uzyskanie wsparcia. Warto przyjrzeć się z bliska rozwiązaniom przewidzianym w ustawie i samemu ocenić, jak mogą one wpłynąć na polski rynek gier.

Zapowiedź przystąpienia przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego do prac nad przepisami mającymi zapewnić rodzimym producentom gier wsparcie w postaci ulgi podatkowej znalazła się w wykazie prac legislacyjnych już pod koniec lipca tego roku.

Z uwagi na swoje podstawowe założenie, zgodnie z którym wsparcie byłoby dostępne jedynie dla producentów gier promujących polską kulturę lub dziedzictwo narodowe, już od chwili jego ujawnienia pomysł budził pewne kontrowersje. Z jednej strony obawy dotyczyły wspomnianego zjawiska zalewu słabych gier, tworzonych na siłę wyłącznie w celu uzyskania wsparcia finansowego. Szczególnie niejasne było bowiem, jakie kryteria ma obejmować tzw. test kulturowy. Z drugiej strony podawano w wątpliwość, czy takie rozwiązanie faktycznie będzie realnym i skutecznym wsparciem dla polskiej branży gier. Teraz, kiedy opublikowano już konkretny projekt ustawy, można pokusić się o próbę odpowiedzi na te pytania.

Na jakie wsparcie mogą liczyć developerzy

Projekt ustawy przewiduje wsparcie w formie ulgi podatkowej, pozwalającej developerom odliczać określonego rodzaju koszty ponoszone w związku z procesem produkcji gry od podstawy opodatkowania. Katalog kosztów jest dość szeroki i obejmuje między innymi wydatki związane z wynagrodzeniem pracowników studia oraz kosztami nabycia usług, korzystania ze sprzętu niezbędnego przy produkcji (czyli np. leasing komputerów) czy nawet wprowadzenia do gry audiodeskrypcji lub innych form zapewniających jej dostępność dla osób niepełnosprawnych. Wysokość uzyskanego w ten sposób wsparcia (wraz z finansowaniem z innych źródeł pomocy publicznej) nie będzie mogła przekroczyć 50% całkowitych kosztów produkcji gry lub kwoty 50 000 000 euro w skali roku.

Ulga przysługiwać będzie nie tylko podmiotom mającym siedzibę w Polsce, ale też podmiotom z siedzibą w innych państwach członkowskich Unii Europejskiej, państwach członkowskich EFTA (np. Szwajcaria) lub państwach będących stroną umowy o Europejskim Obszarze Gospodarczym (np. Norwegia). Dotyczyć będzie przy tym wyłącznie podmiotów zaangażowanych w proces produkcji gier (czyli tylko developerów, wydawcy raczej nie mają co liczyć na wsparcie) i mających na koncie co najmniej jedną premierę gry. Co najważniejsze, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, ulga będzie przyznawana wyłącznie na produkcję tzw. kulturowych gier wideo (notabene twórcom projektu należą się pochwały za konsekwentne posługiwanie się terminem „gry wideo”, a nie np. gry komputerowe, co wykluczyłoby ze wsparcia inne platformy, takie jak konsole albo urządzenia mobilne). Gry kulturowe zostały zdefiniowane w projekcie jako takie, które wykorzystują „polski lub europejski dorobek kulturowy” oraz posiadają „kulturotwórczy lub innowacyjny charakter”. Projektowana gra będzie musiała przejść także tzw. test kwalifikacyjny przeprowadzany przez ministra ds. kultury, kończący się przyznaniem jej certyfikatu potwierdzającego „kulturowy” charakter.

Developer chcący uzyskać wsparcie finansowe będzie zatem musiał złożyć wniosek do ministra ds. kultury, w którym opisze m.in. charakter przyszłej gry, zakres planowanych prac, kwotę całkowitych kosztów produkcji, termin rozpoczęcia i zakończenia prac, a także załączy „dokument określający elementy projektowe gry”. Ten ostatni opis sugeruje, że chodzi o tzw. game design document albo GDD, niegdyś bardzo popularną formę określania wstępnych założeń projektowych gry na etapie przed-produkcji. Rozbudowane GDD wyszły z mody jako mało praktyczne, na rzecz zwięźlejszych form projektów (tzw. game design pillars). Ciekawą kwestią poboczną będzie zatem to, czy ustawa przyczyni się do powrotu kompleksowych GDD, jako bardziej odpowiadających przyzwyczajeniom ministerialnych urzędników.

Czy wspieranie gier kulturowych jest rzeczywiście takie oburzające?

Na razie nie są znane kryteria, które będą brane pod uwagę przy teście kwalifikującym gry do uzyskania certyfikatu, a tym samym wsparcia finansowego. Zarówno wzór samego testu, jak i jego kryteria mają zostać określone dopiero w rozporządzeniu wykonawczym do ustawy. Dopiero gdy poznamy jego treść, będzie można zatem odpowiedzieć na pytanie, jakie gry zamierza tak naprawdę promować polski rząd. Pewną zapowiedź znajdziemy natomiast w uzasadnieniu do projektu ustawy, w którym wskazano, że gry będą oceniane pod kątem sposobu przedstawienia dziedzictwa kulturowego krajów z Europejskiego Obszaru Gospodarczego, osadzenia miejsca akcji gry w jednym z tych krajów, udziału narracji w grze, wprowadzenia dialogów w języku polskim, ale także oryginalności i innowacyjności wykorzystanych rozwiązań. W praktyce z pewnością wiele będzie zależało od podejścia samego ministerstwa.

Niemniej warunki, które już zostały wskazane w projekcie ustawy (chociażby wsparcie dla gier opartych na ogólnoeuropejskim, a nie wyłącznie polskim dorobku kulturowym), sugerują, że nieco przesadzone mogą być obawy przed napływem tandetnej „cepelii” w grach i niekończących się serii tytułów propagandowych o husarii albo polskich powstaniach (odsyłam do artykułu „Co za ulga?” w CD-Action, nr 10/2018 i cytowanych w nim wypowiedzi przedstawicieli branży).

Promocja gier kulturowych nie jest zresztą zjawiskiem wyłącznie polskim. Rozwiązania takie istnieją już od jakiegoś czasu w wielu krajach Unii Europejskiej. Pierwszym takim rozwiązaniem w Europie była francuska ulga podatkowa na produkcję gier wideo – tzw. Crédit d’impôt jeu vidéo. Ulga na gry wideo została również wprowadzona w 2014 r. w Wielkiej Brytanii, pod nazwą Video Game Tax Relief (VGTR). W obydwu przypadkach wsparcia mogą oczekiwać produkcje, które przejdą stosowny test kulturowy, przeprowadzany w przypadku rozwiązania francuskiego przez Centre national du cinéma et de l’image animée, a w przypadku VGTR przez British Film Institute. Element promocji lokalnej kultury pojawia się w tego typu rozwiązaniach głównie dlatego, że ułatwia to ich zatwierdzenie jako programów pomocy publicznej przez Komisję Europejską. Polska, wprowadzając planowaną ulgę, jedynie podgoni zatem już dość liczny peleton państw europejskich oferujących tego typu wsparcie swoim rodzimym producentom gier, i być może wyrówna w ten sposób szanse polskich developerów na rynku.

Czy dzięki uldze powstanie kolejny polski hit na skalę międzynarodową?

Mówiąc krótko – raczej nie. Wsparcie oferowane ustawą nie będzie miało znaczenia decydującego i nie doprowadzi automatycznie do powstania kolejnego sukcesu na miarę Wiedźmina, czy polskiego odpowiednika studia Blizzard. Niedawno przeprowadzona ocena skutków wprowadzenia Video Game Tax Relief w Wielkiej Brytanii pokazuje, że choć spowodował on wzrost wartości lokalnego rynku gier, raczej nie doprowadził do powstania nowych liderów branży czy prawdziwie przełomowych w skali światowej produkcji. Podzielone są również zdania co do znaczenia elementu kulturowego w grach dla zapewnienia im rynkowego sukcesu. Dominuje raczej stanowisko, zgodnie z którym kwestia ta ma znaczenie marginalne, z uwagi na silne zglobalizowanie rynku gier.

Nie znaczy to jednak, że wprowadzenie ulgi jest bezcelowe – wręcz przeciwnie. Ulgi z pewnością ułatwią wejście na rynek nowym studiom developerskim i zachęcą je do produkcji tytułów innowacyjnych, idących na przekór rynkowym trendom (na przykład gier nie trzymających się najpopularniejszego aktualnie modelu rozgrywki pt. battle royal ani nie wykorzystujących mikrotransakcji czy loot boxów). Pośrednio, prowadząc do powstania większej liczby niezależnych studiów developerskich w Polsce, być może przyczynią się także do zwiększenia udziału rynku gier wideo w polskim PKB. Z całą pewnością program wsparcia rządowego pomoże wyrównać szanse polskich developerów w starciu z konkurentami z innych krajów europejskich, już cieszącymi się tego typu ulgami. W ankiecie przeprowadzonej wśród developerów i wydawców gier w 2017 r. aż 63% z nich wskazywało, że ulgi podatkowe są najbardziej oczekiwanym rodzajem wsparcia ze strony instytucji publicznych.

Warto w związku z tym obserwować dalsze losy projektu przed jego skierowaniem do Sejmu. Podlega on aktualnie konsultacjom publicznym, m.in. z przedstawicielami środowisk związanych z branżą gier. Wkrótce powinniśmy w związku z tym poznać ich opinię na temat proponowanych rozwiązań i dowiedzieć się, jakim ewentualnie będą jeszcze podlegać zmianom.

Jakub Barański