Opublikowano Kategorie IT

Co wisi w powietrzu, czyli o korzystaniu z oprogramowania w chmurze

Wyrażenia takie jak „korzystanie z chmury”, „program w chmurze” czy „cloud-computing” już dawno przestały wywoływać skojarzenia przede wszystkim meteorologiczne. W „chmurze” wisi dziś zarówno nasza poczta, jak i rozmaite programy komputerowe – poczynając od prostszych narzędzi takich jak „GoToMeeting”, po złożone systemy służące do zarządzania relacjami z klientem (Client Relationship Management – CRM) czy monitorowania zasobów przedsiębiorstwa (oprogramowanie typu Enterprise Resource Planning – ERP).

Ze wszystkich tych programów korzystamy na zasadzie „Software as a Service”. Na czym to polega? Zgodnie z definicją sformułowaną przez National Institute of Standards and Technology (Narodowy Instytut Norm i Technologii, agencję Departamentu Handlu USA) usługa „Software as a Service” (SaaS) umożliwia klientowi korzystanie z oprogramowania dostawcy zainstalowanego w infrastrukturze chmury (czyli w uproszczeniu na urządzeniach dostawcy połączonych z internetem). Oprogramowanie takie jest dostępne dla klienta z różnych urządzeń poprzez tzw. „thin client interface”, czyli np. przeglądarkę internetową albo interfejs aplikacji. Klient nie kontroluje ani nie zarządza infrastrukturą, w tym siecią, serwerami, systemami operacyjnymi, przechowywaniem danych ani nawet indywidualnymi możliwościami danego oprogramowania i może mieć jedynie ograniczoną możliwość konfiguracji aplikacji.

SaaS a prawo autorskie

Główna wątpliwość prawna, która rysuje się na tle tej definicji, dotyczy kwestii zupełnie podstawowej – czy korzystanie z SaaS stanowi wkroczenie w monopol prawnoautorski, a więc czy dla zgodnego z prawem korzystania z oprogramowania w chmurze niezbędne jest uzyskanie licencji. Na tak postawione pytanie padają co najmniej trzy różne odpowiedzi.

Najczęściej przyjmowana interpretacja wskazuje na aspekt techniczny korzystania z oprogramowania w chmurze. Klient dostawcy z zasady nie powiela oprogramowania na swoim serwerze, ponieważ istotą dostarczanej mu usługi jest możliwość korzystania z programu bez konieczności jego instalacji. Zwolennicy tej koncepcji uznają zatem, że korzystający nie dokonuje trwałego ani czasowego zwielokrotnienia programu komputerowego w całości lub w części jakimikolwiek środkami i w jakiejkolwiek formie, czyli nie wykonuje żadnej z czynności składających się na pole eksploatacji programu komputerowego wskazane w art. 74 ust. 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Tym samym, skoro użytkownik nie wkracza w zakres któregokolwiek z pól eksploatacji z zamkniętego katalogu zdefiniowanego w ustawie, nie potrzebuje licencji podmiotu uprawnionego na korzystanie z utworu.

Druga z proponowanych wykładni również jest oparta o brzmienie art. 74 ust. 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jednak jej autorzy proponują szersze rozumienie pola eksploatacji określonego jako „zwielokrotnianie programu komputerowego”. Wskazują oni, że w ramach korzystania z programu dochodzi w istocie do jego zwielokrotnienia – tylko nie na serwerach korzystającego, ale dostawcy. Skoro zaś ustawa nie precyzuje, gdzie ma być dokonywane zwielokrotnienie objęte monopolem autorskim, należy uznać, że również wówczas, gdy na skutek działań użytkownika następuje ono w infrastrukturze usługodawcy, ma miejsce korzystanie z programu komputerowego wymagające uzyskania odpowiedniej licencji.

Odmiennie usługę SaaS postrzegają zwolennicy kwalifikacji tego sposobu korzystania jako nowego pola eksploatacji. Zauważają oni, że korzystanie z oprogramowania w chmurze daje użytkownikowi zupełnie nowe, niedostępne wcześniej możliwości, ponieważ pozwala na dostęp do programu komputerowego w każdej chwili, niezależnie od miejsca, w którym przebywa użytkownik. Bez znaczenia pozostaje także miejsce instalacji oprogramowania i urządzenie, które jest wykorzystywane do pracy na danej aplikacji. Te cechy usługi, zdaniem powołanych autorów, świadczą o ekonomicznej samodzielności i odrębności korzystania z oprogramowania w trybie SaaS i tym samym przesądzają, że słuszne jest uznanie tego sposobu korzystania z programu komputerowego za nowe pole eksploatacji.

Która zatem z zaproponowanych interpretacji jest prawidłowa i która przyjmie się w praktyce? Z rozstrzygnięciem tej kwestii przyjdzie nam zapewne poczekać na wypowiedzi orzecznictwa.

Użytkownik powinien rozważyć licencję

Zawsze jednak warto wybierać rozwiązanie bezpieczne. Sytuację użytkownika oprogramowania zawieszonego w chmurze dodatkowo może bowiem komplikować  zróżnicowanie stanów faktycznych – nie w każdym przypadku w ramach usługi SaaS klient będzie otrzymywał jedynie dostęp do oprogramowania w chmurze. Nierzadko dla korzystania z programu konieczna będzie instalacja w infrastrukturze odbiorcy tzw. wtyczki (plug-in), czyli aplikacji pozwalającej na sprawne łączenie się z oprogramowaniem w chmurze. Korzystanie z takiego programu zapisanego i uruchamianego (a zatem zwielokrotnionego) na serwerze odbiorcy będzie zazwyczaj wymagało osobnej licencji. Licencja może być też potrzebna do korzystania z innego chronionego utworu – dokumentacji dostarczanej wraz z oprogramowaniem w chmurze.

Konstruując umowy dotyczące usług SaaS, warto zatem starannie rozważyć, jakie elementy i na jakich zasadach dostarczane są przez usługodawcę, by móc precyzyjnie wskazać, czy i w jakim zakresie licencja będzie niezbędna.